Dzisiaj pokażemy Wam mało znane miejsce na mapie Hiszpanii, które idealnie spełni wasze oczekiwania, jeżeli szukacie połączenia wysokich gór oraz długich, piaszczystych plaż. Benicássim, bo o nim właśnie mowa, to nadmorskie miasteczko położone we Wspólnocie Walencji, które oferuje wiele górskich szlaków.
Wspólnota Autonomiczna Walencji składa się z trzech prowincji: Prowincja Walencja, Prowincja Alicante oraz Prowincja Castellón. Tą ostatnią odwiedziliśmy zdecydowanie najmniej razy, dlatego też nasz ostatni weekend na Erasmusie w Hiszpanii postanowiliśmy spędzić właśnie tam. Wybór miejsca był mocno przypadkowy – wiedzieliśmy tylko, że chcemy udać się na spacer po górach i że musi być możliwy dojazd komunikacją publiczną. Ostatecznie wybór padł właśnie na miasteczko Benicássim.
Szlak Agulles de Santa Agueda
Zachęceni pięknymi zdjęciami w internecie, wybraliśmy szlak Agulles de Santa Agueda. Na końcu szlaku miała czekać na nas skała, która wystawała nad przepaścią i pozwalała na zrobienie pięknych zdjęć. Według znalezionych informacji, droga na szczyt powinna nam zająć niecałe dwie godzinki, a sama trasa nie należy do najtrudniejszych, z wyjątkiem końcówki, która wymaga nieco więcej wysiłku. Nie nastawialiśmy się więc na żadną trudną przeprawę, ale niestety – po raz kolejny przekonaliśmy się, że Hiszpanie w swoich opiniach mocno zaniżają trudność opisywanych przez siebie szlaków 😉
Łagodny początek szlaku
Zacznijmy od początku! Po wyjściu z dworca chwilę zajęło nam zorientowanie się w terenie i znalezienie początku szlaku. Należy udać się drogą asfaltową w górę i obejść dworzec dookoła. Gdy już znajdziemy początek szlaku, dalsza droga jest dobrze oznakowana. Od razu widzimy przed sobą sporych rozmiarów górę, która wydaje się nieco większa niż na zdjęciach.
Pierwsze dwie godziny (z przerwą na jedzenie) mijają nam na przyjemnym spacerze pod górę. Ścieżka jest kamienista i miejscami dosyć wąska, ale generalnie idzie się całkiem przyjemnie. Przez całą drogę mamy za sobą piękne widoki, co zdecydowanie dodaje motywacji. Na trasie mijamy wiele kwiatów, a intensywna zieleń dookoła przywodzi mi na myśl krajobrazy północnej Teneryfy. Pogoda nam dopisała – jest ciepło, ale pochmurnie, dzięki czemu słońce nas nie pali.
Niebezpieczna i nieudana wspinaczka na sam szczyt
Po około dwóch godzinach trafiliśmy na znak, że do celu pozostało pół godziny. Ścieżka wyraźnie się zwężyła i stała się bardziej zarośnięta. Po pół godziny znaleźliśmy się na czymś, co wydawało się być szczytem góry. Niestety wystającej skały nie było nigdzie widać! Jedyne, co widzieliśmy przed sobą, to mocno nachylone skaliste wzniesienie, które możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej.
Nie uśmiechało nam się wchodzić dalej, ale skoro tyle już przeszliśmy, szkoda byłoby rezygnować. Zaczęliśmy się wspinać. Słowo wspinać nie zostało użyte tu przypadkowo – skały były bardzo mocno nachylone, śliskie i wchodzenie na nie mogło odbywać się tylko poprzez wspinaczkę. Niestety nie byliśmy przygotowani na takie warunki i ostatni odcinek trasy zajął nam bardzo dużo czasu. Gdy wydawało się, że jesteśmy już na miejscu, wyłonił się przed nami widok, którego najbardziej się obawialiśmy. Skała była już co prawda w zasięgu wzroku, ale zostało nam do niej jeszcze sporo trasy granią góry! Niestety musieliśmy zrezygnować, ponieważ i tak już mocno ryzykowaliśmy pokonując ostatni fragment szlaku.
W ostatnim czasie pojawił się na Google Maps poprawny znacznik z lokalizacją szukanej przez nas skały – znajdziecie ją w Benicássim pod nazwą Trampoli del Diable. Niestety podczas naszej wędrówki jedynym znacznikiem był ten nazwany Agulles de Santa Agueda i to kazało nam myśleć, że właśnie w tym miejscu możemy spodziewać się celu naszej wycieczki.
Szlak Aguelles de Santa Agueda jest zdecydowanie godny polecenia, przede wszystkim dzięki pięknym widokom oraz intensywnej zieleni otaczającej nas z każdej strony. Jeżeli zdecydujecie się tam wybrać, koniecznie ubierzcie odpowiednie obuwie i przygotujcie się na niełatwą wspinaczkę na końcu trasy.
Plaża w Benicássim
Po trudnej przeprawie z górą, która zabrała nam znacznie więcej czasu niż początkowo zakładaliśmy, wybraliśmy się na zachód słońca na plaży. Po drodze minęliśmy miasteczko, które w lutym wydawało się być zupełnie opuszczone. Nie trafiliśmy na żadną otwartą restaurację ani nawet na sklep! Jednym miejscem, gdzie mogliśmy kupić coś do picia, był automat stojący przy ulicy.
Plaża w Benicássim ciągnie się przez około 6 km i jest to naprawdę przyjemne miejsce. W głąb morza prowadzą niewielkie mola, a na plaży mogliśmy obejrzeć mnóstwo muszelek i dzieło z piasku, wykonane przez jednego z mieszkańców. Zachód słońca i szum fal był dokładnie tym, czego potrzebowaliśmy po wymagającej wspinaczce.
Ruta de las Villas
Popularną atrakcją w Benicássim jest Ruta de las Villas, czyli trasa biegnąca przy zabytkowych, letniskowych willach. Najstarsza z nich, Villa Pilar, pochodzi z 1860 roku. Budynki ciągną się przez większość deptaku nadmorskiego, więc najprawdopodobniej i tak będziecie je mijać przy okazji spaceru po okolicy. My mamy mieszane uczucia co do tej atrakcji – wille można oglądać jedynie przez kraty, często są zasłonięte roślinnością, a większość z nich sprawia wrażenie zaniedbanych.
Mieliśmy w planach dotrzeć do jeszcze jednego miejsca w Benicássim, na które niestety nie starczyło nam czasu: wieża Torre Colomera i okoliczne punkty widokowe.
Jak dojechać do Benicássim?
Do Benicássim pojechaliśmy pociągiem z Walencji, a konkretniej ze stacji Valencia Nord. Podróż w zależności od wybranego typu pociągu zajmuje od 50 minut do około 1,5h i kosztuje około 7,50€. Stacja Benicássim znajduje się w centrum, więc bez problemu dostaniecie się pieszo zarówno na miejsce rozpoczęcia szlaków górskich, jak i na plażę.
Jeżeli preferujecie wynająć samochód i zwiedzać Hiszpanię samochodem, to o naszych doświadczeniach poczytacie tutaj:
Jazda samochodem po Hiszpanii – Przepisy i jak tanio wynająć auto
Po więcej pomysłów na górskie wędrówki w regionie Walencji zapraszamy do naszego poprzedniego wpisu:
Zachęcamy również do obserwowania nas na Instagramie, gdzie na bieżąco wrzucamy relacje z naszych podróży. Do usłyszenia!